Z wykształcenia geolog, z zawodu fotograf i dziennikarz. Wielokrotnie bywał w Afryce, Azji, na Bliskim Wschodzie. Od kilkunastu lat pracuje jako niezależny dziennikarz i zajmuje się tematyką społeczną. Wyróżniany w konkursach dziennikarskich – nominacja do nagrody „Oczy Otwarte” w 2004 roku (patronat Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich),konkurs „WWW Widzieć, Wiedzieć, Wspierać” o problemach rodzin zastępczych (patronat Fundacja Laboratorium Reportażu). Współpracuje m.in. z „Tygodnikiem Powszechnym”.
Temat miłości w Afryce jest mocno niestandardowy, musicie przyznać. Ale właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po tę książkę, bo w sumie nie wiedziałam czego się spodziewać. Stawiałam na to, że mnie zaskoczy.
No i zaskoczyła, przede wszystkim emocjonalnie. Podzielona jest na historie osób z poszczególnych krajów w Afryce Wschodniej, m. in. Kenii, Etiopii, Tanzanii. Każda historia jest inna, ale na swój sposób podobna. Bo gdy brakuje wody, pożywienia, naokoło trwa wojna lub trwa prześladowanie wybranych grup społecznych, nie jest łatwo o miłość.
Jak się domyślacie pewnie, większość historii to historie kobiet. Kobiet, które są krzywdzone, poniżane, nie mają zbyt wielu praw, a miłość taka jak u nas zdarza się rzadko albo w ogóle. Ale znajdziemy tu też historie osób homoseksualnych, którzy w zasadzie mają gorzej niż kobiety. Miłość jednak to nie tylko ta romantyczna, dlatego mamy tutaj też opowieści o miłości rodzicielskiej, która wydaje się być w Afryce jedną z najmocniejszych. Autor do wszystkich tych rozmów i opowieści dodaje nam tło historyczne, społeczne, ekonomiczne, ekologiczne. Tak, żeby lepiej zrozumieć tych ludzi, ich życie i problemy, ale też tradycje i wierzenia, które czasem nie mieszczą nam się w głowach.
Czułam, że nie będzie to łatwa książka i był moment, gdy emocje wzięły u mnie górę i łza się w oku zakręciła. Myślę że z takiej bezsilności. Jest to kolejna pozycja, która pozwoli nam docenić to co mamy i gdzie żyjemy. Reportaż czyta się świetnie, jest napisany z perspektywy obserwatora wydarzeń, a krótkie zdania sprawiają, że płynie się przez niego naprawdę szybko. Polecam!
Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć książki, które dotąd przeczytałam o Afryce. A że jest to ogromny i różnorodny kontynent, moja wiedza na jego temat jest wciąż dość powierzchowna i wybiórcza. Dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po książkę Konrada Piskały.
Autor przemierza kraje wschodniej Afryki, pytając napotkanych ludzi, czym jest dla nich miłość. To pozornie banalne pytanie jest punktem wyjścia do rozmów na temat życia w krajach takich jak Erytrea, Etiopia, Kenia, Uganda i Tanzania. A że to życie nie jest łatwe, trzeba się przygotować na ciężką lekturę.
Nie brakuje tu trudnych tematów, takich jak wojny, kolonializm, handel ludźmi, prawa kobiet i osób nieheteronormatywnych. Każdy z rozmówców Piskały ma do opowiedzenia ciekawą, ale i bolesną historię. Autor wysłuchuje ich z uwagą, a przelewając je na papier, uzupełnia własnymi przemyśleniami a także nakreśla tło polityczno-społeczne potrzebne do szerszego pojęcia przytaczanych opowieści. Sprawia to, że jest on w książce mocno obecny, co może nie przypaść do gustu przeciwnikom takiego stylu pisania.
Mnogość tematów sprawia, że momentami jest trochę chaotycznie. Przewodni motyw miłości często gubi się przez chęć opowiedzenia jak najwięcej. Ogólny odbiór książki oceniam jednak jako pozytywny i na pewno poleciłabym tę lekturę każdemu, kto jest ciekawy tego, jak wygląda życie w tych bardziej odległych zakątkach świata.